Czy Jan Kowalski i JAN KOWALSKI to ten sam człowiek? Prawie wszyscy myślą, że tak ale to nie jest prawda. JAN KOWALSKI to chochoł - fikcja (bez)prawna, a Jan Kowalski to żywy człowiek.

W poprzednim moim poście pt. "Władza traktuje nas jak bezmyślnych niewolników" opisałem na czym opiera się to, że władza nami pomiata. Kto nie czytał zachęcam do lektury, gdyż to jest rozwinięcie tamtego wątku. Poniższy film przedstawia czym jest chochoł (ang. strawman), czyli fikcja prawna pisana wielkimi literami. W taki sposób mamy zapisane imiona i nazwiska w dowodzie osobistym, prawie jazdy czy paszporcie. Film jest po angielsku, więc zamieszczam pod nim tłumaczenie jeśli ktoś nie zna lub słabo zna angielski. Kursywą dodałem moje uwagi.

https://www.youtube.com/watch?v=ME7K6P7hlko

Och rząd kocha cię i chce byś był bezpieczny i zdrowy. Nawet chce ci ułatwić płacenie podatków, grzywien i opłat sądowych. Jak? Powinieneś poznać swojego chochoła (po angielsku strawman – słomiany człowiek, kukła). Urodził się tego samego dnia co ty. Wygląda jak ty, ma to samo imię i mieszka w twoim domu, ale ty nigdy nie wiedziałeś, że istnieje. Płacisz nawet jego opłaty parkingowe i podatki. Najgorsza część? Był martwy od samego początku.
Z każdego aktu urodzenia jest tworzona „osoba prawna” lub „legalna fikcja” o tym samym imieniu i nazwisku co ty, aby zmylić twoją mamę, aby myślała, że to ty. Zatem jest człowiek ty i jest papier TY lub powszechnie znany jako chochoł. Gdy więc wydaje ci się, że przedstawiciele rządu, urzędnicy sądowi czy policja mówią po angielsku (u nas po polsku) to tak nie jest! Oni mówią zakamuflowanym, prawniczym językiem. Jest on zaprojektowany tak, abyś zgodził się z nimi i tym samym zawarł ustną lub pisemną umowę nawet o tym nie wiedząc (zgodnie z maksymą prawa Consensus facit legem – zgoda tworzy prawo). Gdy policja np. pyta „czy rozumiesz” odpowiadasz tak. To o co oni naprawdę pytają to: czy uznajesz naszą władzę nad tobą? Ups, właśnie zawarłeś ustną umowę. Ach ty sprytny rządzie. Czy wiedziałeś, że kiedykolwiek coś rejestrujesz to przekazujesz tytuł do tego do osoby u której to rejestrujesz? Tak jest. Rejestrator = król. Kiedykolwiek rejestrujesz coś w organie rządowym, rząd zakłada, że to należy do niego. Zarejestrowałeś samochód? Super. Teraz jesteś zarejestrowanym „użytkownikiem” swojego samochodu i rząd może ci go zabrać jak np. nie będziesz płacił podatków twojego chochoła.
Spodziewasz się dziecka? Jak się urodzi zaraz pobiegniesz je zarejestrować. Wtedy mogą zacząć proces od nowa i tworzą kolejnego chochoła dla twojego dziecka. Czy to nie wspaniale? Gdy junior dorośnie będzie mógł generować dochód tak jak ty. Gdy „zatwierdzisz” swoje dziecko przez podpisanie aktu urodzenia, stanie się ono podopiecznym państwa („zasobem ludzkim” albo po prostu własnością państwa). Gdy rządowi nie podoba się to co robisz uważają że to ok, aby odebrać ci dziecko albo wprowadzić nowe zasady dotyczące rzeczy, których nie lubią. Zbyt mało jest w szkole? Bijesz dziecko? Za głośno krzyczysz? (albo nie chcesz szczepić dziecka) Opieka społeczna ci je zabierze! (albo nałożą grzywnę za nieszczepienie ich „zasobu ludzkiego”).
Gdy dostaniesz rachunek, wysyłany jest do Ciebie, ale należy do Twojego chochoła. Dlatego rachunki, grzywny i wezwania zaczynają się od Pan/Pani (lub PAN/PANI). Czasami (według mnie dość często) zobaczysz swoje imię i nazwisko napisane WIELKIMI LITERAMI, jak na nagrobku. Jest tak, bo twój chochoł jest martwy i jest tylko głupim kawałkiem papieru stworzonym przed tym zanim zrozumiałeś o co chodzi i nawet się zgodziłeś na to. Gdy idziesz do sądu, reprezentujesz swojego chochoła. Zatem ty, człowiek, bierzesz na siebie jakiekolwiek koszy, opłaty, grzywny i podatki nałożone na chochoła.
Ty jako człowiek nie musisz im płacić. Jednak zawarłeś umowę z sądem przez pojawienie się w imieniu osoby prawnej lub chochoła (samo twoje pojawienie się w budynku sądu jeszcze nie jest zawarciem umowy – dopiero przejście z miejsca dla publiczności na miejsce dla składającego zeznanie – wtedy uzyskują tzw. jurysdykcję). Rząd wiedział, że właśnie tak zrobisz. Jesteś zmieszany? Cóż nie martw się. Rząd nie chce, abyś o tym wiedział w żadnym wypadku. Gdybyś się dowiedział mógłbyś przestać płacić np. lokalne podatki czy opłaty parkingowe. Ty jesteś ty – żywy człowiek z ciałem i krwią. Twój chochoł TY albo „osoba prawna” jest kawałkiem papieru (a u nas raczej kawałkiem plastiku jak dowód osobisty) utworzonym z Twojego aktu urodzenia, a ty głupi Jasiu myślisz, że to ty. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej wejdź na http://www.tpuc.org.

Jedyną prawidłową formą zapisu imienia i nazwiska żyjącego człowieka tak po polsku, angielsku jak i po łacinie jest Jan Kowalski. Wszelkie inne formy jak JAN Kowalski, Jan KOWALSKI czy JAN KOWALSKI nie oznaczają żyjącego człowieka. Jak ktoś nie wierzy niech poszuka zasad gramatycznych zapisu imion i nazwisk w tych językach. 

Teraz jeszcze nieco informacji o akcie urodzenia. Jest on jakby paragonem magazynowym towaru. Jego struktura na to wskazuje. Co powinien zawierać paragon magazynowy opisano w par. 7-202 Jednolitego Kodeksu Handlowego (UCC) - międzynarodowego prawa regulującego papiery handlowe i transakcje. Są to:

  • lokalizacja magazynu, w którym towar jest składowany (adres zamieszkania rodziców dziecka);
  • data wystawienia paragonu (data wystawienia aktu urodzenia);
  • numer porządkowy paragonu (aktu urodzenia);
  • opis towaru lub zawierających go opakowań (imię NAZWISKO lub od 2015 r. IMIĘ NAZWISKO, płeć, data urodzenia);
  • podpis magazyniera, który może być złożony przez jego upoważnionego przedstawiciela (podpis urzędnika)

Oprócz tego jest jeszcze podpis cyt."osoby zgłaszającej" (tak to jest zapisane, co sprawdziłem na poświadczonej za zgodność z oryginałem kopii mojego aktu urodzenia). Zatem jest to podpis zgłaszającego wyprodukowany towar do magazynu. W ten sposób nowy człowiek staje się "zasobem ludzkim" korporacyjnego państwa, nadają mu nr PESEL i podlega pod jego przepisy. Osobą zgłaszającą jest ojciec lub matka, ale to tylko dla nas jest oczywiste. Dla korpopaństwa już niekoniecznie. Inaczej napisaliby podpis rodzica, a nie osoby zgłaszającej. 

Słownik prawa Blacka (wydanie VII) definiuje paragon magazynowy (warehouse receipt) jako "traktowany jako dokument własności, może być instrumentem zbywalnym i jest często używany do finansowania z zapasami jako zabepieczeniem". Tutaj można ściągnąć za darmo pdf tego słownika (po angielsku) i to sprawdzić Słownik Blacka VII edycja Przy okazji polecam tam sprawdzić znaczenie słowa osoba (ang. person). 

Polska (III RP) jest bankrutem i została zarejestrowana jako korporacja na giełdzie w USA, o czym pisałem w poprzednim poście. Oficjalna wersja jest taka, że zrobiono to po to, aby móc tam sprzedawać nasze obligacje. Co to są za obligacje i dlaczego mniej więcej od czasu rejestracji III RP jako POLAND REPUBLIC OF na giełdzie w USA (2002 rok) w wydawanych dowodach osobistych (plastikowych) imiona i nazwiska są zapisane wielkimi literami tak jak nazwy firm, albo zmarłych na grobach? Wcześniej w starych książeczkowych dowodach imiona i nazwiska były pisane normalnie. I jeszcze jedna ciekawostka: stare dowody osobiste były ważne bezterminowo. Nowe dowody są ważne tylko na 10 lat. Zaś art. 13 kodeksu cywilnego stanowi, że zdolność do czynności prawnych ma ten kto ukończył 13 lat. https://arslege.pl/kodeks-cywilny/k9/s12/  Czy więc handlują nami na giełdzie, a dowody są wymieniane co 10 lat abyśmy mogli być traktowani jak ubezwłasnowolnieni? Coś dużo tych zbiegów okoliczności. 
 
Od pewnego czasu w wielu firmach nie ma już działu kadr. Zamiast tego jest dział "zasobów ludzkich" czy "zarządzania zasobami ludzkimi" (ang. human resource). Czy to tylko przypadek i zmiana nazwy na "nowocześniejszą i bardziej zachodnią"? Niech każdy sam przemyśli i odpowie na to pytanie. 

Na zakończenie jeszcze jeden krótki film na temat chochoła. Tutaj jest polskie tłumaczenie.

https://www.youtube.com/watch?v=Xe8iY3la7jA